
Spud Customs
Tym razem na tapetę poszła gra Spud Customs. Jest to tytuł nawiązujący swoim gameplayem i mechaniką do Papers, Please. Tytuł ten jest jednak zdecydowanie mniej rozbudowany. Graficznie, jak w poziomach prezentuje się przyzwoicie, tak w cutscenkach wygląda to już raczej dość średnio. Nierówne piksele, dziwne kolory. Całość wygląda, jakby została narysowana w małej rozdzielczość i na chamsko przeskalowana w programie do obróbki graficznej.
Trudność w wyszukiwaniu błędów w dokumentach jest praktycznie zerowa. Brak tutaj jakiegoś większego rozbudowania. W większości sprawdzamy datę przeterminowania dokumentu, datę urodzenia czy pochodzenie lub stan zdrowia. Wszystko znajduje się na jednej kartce. Czasem pojawi się nam uciekinier, którego musimy spacyfikować rakietą. Największym problemem było dla mnie zrozumienie, gdzie znajduje się dzisiejsza data, abym mógł porównywać ważność dokumentów. Okazało się, że gra używa po prostu daty systemowej. Z tego co kojarzę, w tutorialu nie było o tym mowy, ale mogłem coś po prostu przeoczyć.
Gra posiada kilka błędów, ale żaden nie spowodował, iż zablokował mi się progres. Ten jednak sam w sobie jest chyba źle zaimplementowany. Robiłem, co mogłem, aby nie dołączyć do ruchu oporu, a gra i tak zmusiła mnie do tego całkowicie, olewając moje wybory.
Nie jestem w stanie polecić Spud Customs, mimo że gra kosztuje tylko 4,99$. Gra jest krótka, wygląda średnio, posiada błędy, których nawet nie musiałem za bardzo szukać, a gameplay jest za mało angażujący. Dołożycie drugie tyle i macie fenomenalne Papers, Please.

Meganaut
Ograłem 20-minutowe demko MEGANAUT, które dostałem za pomocą strony keymailer i powiem wam, że w nic dziwniejszego w tym roku nie grałem.
Gra, to horror/thriller, który polega w praktycznie 100% na lataniu przez „zero gravity” rodem z Dead Space, tyle że zepsuły nam się odrzutowe buty Isaaca Clarke’a i lecimy tak 5km/h szukać swojego kolegi, który zaginął. Na pewno grze nie można odmówić klimatu. Muzyka, dźwięki w tle rodem z Silent Hilla oraz całkiem ładne oświetlenie powodują trochę ten niepokój. Pojawią się nawet małe straszaki, ale to trochę za mało. Większość czasu jednak tłuczemy się powoli po tych korytarzach, widząc może metr przed sobą. Mapy są moim zdaniem dużo za duże, co powoduje, iż bardzo łatwo zgubić się podczas zwiedzania. Sterowanie też pozostawia trochę do życzenia. Chociaż kontrolować bohatera się da, to wchodzimy tutaj w tereny „tank controlsów”.
Osobiście wynudziłem się dość mocno przy tym demie, a gdy zaczęło się dziać coś ciekawego, to zabawa się zakończyła. No na pewno jest to specyficzna gra. Może w pełnej wersji będzie więcej aktywności, a fabuła wyrwie nas z krzesteł. W końcu jest to jednak gra z tych „jednorazowych”.
Jak już demko wyjdzie publicznie, to polecam sprawdzić samemu, bo mam wrażenie, że może to mieć swoje grono odbiorców wśród ludzi, którzy lubili Death Stranding.
