Pomimo że w ostatnim czasie seria ta była raczej zapomniana, to wydaje mi się, że nie trzeba jej nikomu przedstawiać. Silent Hill, to bowiem cykl, który kojarzą osoby nawet niezwiązane z gamingiem. Kultowe miasto we mgle jest na tyle ikoniczne, że seria doczekała się wielu odsłon w postaci książek, dwóch filmów (powstaje trzeci), komiksów i oczywiście gier.
Ostatnim pełnoprawnym tytułem, który pojawił się na półkach sklepowych był Silent Hill: Downpour. Tytuł ten wydany został w roku 2012 i raczej średnio przyjęty przez ogół. W 2014 roku fanów rozpalił jeszcze w Playable Teaser (P.T.) do Silent Hills od Hideo Kojimy. Niestety rok później Konami złamało serca każdemu, kto czekał na owy tytuł. Udostępnili oni informacje, iż twórca serii Metal Gear Solid odchodzi z firmy, a co za tym idzie, wszelkie projekty związane z jego personą, zostały anulowane.
Nic więc dziwnego, że publika ucieszyła się, gdy podczas pokazu „Silent Hill Transmission” w 2022 zapowiedziany został remake najpopularniejszej części serii. Szybko jednak radość została zachwiana, gdy okazało się, że to Bloober Team ma być odpowiedzialny za odświeżenie klasyka. W internecie pojawiło się mnóstwo głosów oburzenia. Gracze nie wierzyli, iż studio, które wydało „Medium”, będzie w stanie udźwignąć ciężar, jaki niesie ze sobą takowe zadanie. Nie pomagały również kolejne trailery. Szczególnie gameplay’owe. Gracze doszukiwali się celowych zmian w wyglądzie postaci, a sam gameplay sprawiał wrażenie bardzo sztywnego, niedopracowanego, czy też ujmując to bardziej potocznie, drewnianego.
Mimo wszystko Bloober Team nie poddawał się, a co więcej wziął sobie do serca krytykę graczy i poprawił sporo elementów, które były powodem krytyki.
W ten oto sposób dotarliśmy do dnia 7 października 2024, czyli do dnia premiery. Już przy otwarciu pudełka z grą widać, że osobom odpowiedzialnym za projekt zależało na tym, aby uhonorować go, jak tylko najbardziej się dało. Nowa okładka, mimo iż klimatyczna, odbiegała mocno od klasycznego czarnego wydania znanego Europejczykom, co mogło spowodować niezadowolenie u niektórych graczy. Nic jednak straconego, albowiem okładkę wystarczy obrócić, aby naszym oczom ukazała się klasyczna grafika! Mały smaczek, którego nikt nie oczekiwał, ani nikt nie musiał o niego zadbać, a cieszy.
W moich niespokojnych snach widzę to miasto

Przejdźmy jednak do samej gry. Tę otwiera klimatyczne intro, w którym James Sunderland przegląda się w lustrze przydrożnej toalety, leżącej nieopodal tytułowego miasta. Przyjechał do niego, ponieważ dostarczono mu list od jego żony Mary. Była w nim informacja, że ta czeka na niego w ich specjalnym miejscu. Problem polega na tym, że Mary nie żyje od trzech lat, a co za tym idzie, nie mogła wysłać listu. Świadomy jest tego również główny bohater. Mimo wszystko postanawia sprawdzić, czy jego żona na pewno nie znajduje się w Silent Hill. Pech chciał, że główna droga została zablokowana, dlatego James decyduje się dostać do miasta boczną ścieżką wiodącą przez cmentarz. Próbując dostać się do miasta, pośród zamglonych nagrobków, spotyka młodą, nieśmiałą kobietę o imieniu Angela. Jest to jedna z kilku pobocznych postaci, które przyjdzie nam spotkać podczas wizyty w Silent Hill.
Historia przeniesiona została praktycznie w całości z oryginału wydanego na playstation 2, dlatego jeżeli było wam dane w niego zagrać, nie oczekujcie niesamowitych zwrotów akcji czy też zaskoczeń. Jeżeli natomiast nie było wam dane spotkać się wcześniej z Jamesem Sunderlandem, to czeka was rollercoaster emocji! Nie chcę za dużo zdradzać o fabule, ponieważ to ona jest głównym daniem tej produkcji. Wiedzcie jednak, że Silent Hill 2, to przeżycie, które odmienia człowieka.
Pocztówka z miasta we mgle

Przejdźmy jednak do ogólnej prezentacji oprawy. Ta bowiem różni się znacząco od oryginału. Nie uświadczymy tutaj klasycznych kadrów ze statycznych kamer, ani podwieszonej perspektywy przy swobodnym poruszaniu się przez miasto. Całość została dostosowana do bardziej znanego współczesnym graczom standardu trzecioosobowej kamery znad ramienia, przypominającej odświeżenia Resident Evil od Capcomu, bądź nastawione na fabułę gry od Sony.
Nie ujmuje to jednak ani trochę klimatowi produkcji. Pokuszę się o stwierdzenie, że zabieg ten potęguje nawet odczucia płynące z rozgrywki. Dzięki zastosowaniu nowej kamery możemy bliżej przyjrzeć się elementom, z których Silent Hill zostało zbudowane, a jest co oglądać. Bloober zadbał o szczegółowe przedstawienie miasta. Bród, śmieci, nieczystości, a nawet krew i zgniłe elementy ludzkiego ciała, to widok na porządku dziennym. Zarówno w świecie mgły, jak i otherworld, grafika prezentuje się niesamowicie dobrze, a dodam, iż grałem w trybie wydajności. Ten, jak przystało na Unreal Engine 5, potrafił czasem chrupnąć. Zdarzało mi się to jednak tak rzadko, że można byłoby te momenty policzyć na palcach jednej ręki. Główne problemy pojawiły się w więzieniu oraz hotelu, a więc przy samym końcu gry. Poza tymi miejscami klatkarz oscylował raczej bliżej 60 klatek na sekundę.
Modele postaci to temat, który jak wcześniej wspominałem, wywołał niemałe oburzenie wśród fanów oraz krytyków serii. Większość bohaterów otrzymała bardzo zbliżone do oryginału projekty wyglądu, jednakże w przypadku Marii postanowiono unowocześnić jej ubiór. Jej odzienie zostało znacząco ugrzecznione. Z jednej strony rozumiem takie podejście, z drugiej jednak garderoba tej postaci nie była jedynie elementem wizualnym, a miała pokrycie fabularne, dlatego jestem trochę zdziwiony, że Bloober postanowił iść w tę stronę. Osobiście nie odważyłbym się na taki krok, ale mimo wszystko Maria nadal jest wystarczająco uwodzicielska, więc nie wpływa to zbyt mocno na odbiór historii.
Przeciwnicy, jak to w serii Silent Hill bywa, wyglądają okropnie i ohydnie. Również w tym aspekcie Bloober nie szczędził na obrzydliwości. Modele przeciwników są brudne, powyginane, często przeseksualizowane, co wynika z głównego motywu gry. Projekty Pana Masahiro Ito nawet po ponad 20 latach potrafią przerazić.
Jedyne, do czego mógłbym przyczepić się pod względem modeli, to fakt, iż niektóre animacje mogłyby wyglądać lepiej. Chociażby animacja podnoszenia przedmiotów takich jak amunicja czy przedmioty leczące wydaje się oderwana od rzeczywistości, co trochę wybija z immersji. Motion capture w przerywnikach wypada za to naprawdę dobrze. James, Maria oraz inne postacie poruszają się w realistyczny i wiarygodny sposób.
Za muzykę w odświeżeniu odpowiada ponownie Akira Yamaoka, a więc tutaj możecie spodziewać się najwyższej klasy.
Deska, rurka, shotgun

Tak jak w oryginalnej grze, w Silent Hill 2 Remake rozgrywka opiera się o dwa elementy. Zagadki oraz walkę. W ogólnym odczuciu zagadki wypadają sympatycznie. Grając na poziomie standardowym, nie doświadczyłem momentów, w których zablokowałby mnie na dłużej. Nie były one jednak banalnie proste. Miały sens, a i rozwiązania dawały satysfakcję.
Pełnej satysfakcji nie dawał za to drugi aspekt rozgrywki, ale po kolei. James posiada dwa sposoby na pokonywanie maszkar stworzonych przez miasto. Broń białą, przypisaną odgórnie przez grę, oraz dystansową w postaci pistoletu, shotguna oraz karabinu myśliwskiego. O ile samo uczucie strzelania jest zrobione całkiem dobrze, tak walka wręcz jest problemem. James sam namierza postać, którą chce zaatakować, więc przy walce z większą grupą przeciwników wkrada się pewna losowość. Wiele razy zdarzyło się, iż próbując zaatakować jednego przeciwnika, James zdecydował, że uderzy inną poczwarę, bo akurat podeszła do mnie odrobinę bliżej, niż potwór, w którego celowałem. To samo tyczyło się rozbijania ścian, które pozwalały nam przejść do dalszych etapów lokacji. Próbując rozbić ścianę, James bardzo często atakował truchło przeciwnika, którego pokonałem nieopodal. Zdecydowanie przydałby się jakiś rodzaj namierzania, który pozwoliłby nam manewrować między celami, albo ograniczenie ilości przeciwników.
Jak wspomniałem już wyżej, posługiwanie się bronią dystansową wypada naprawdę okej. Nie jest to poziom Residenta Evila, jednakże jak na to co oferuje gra, jest nawet nad wyraz dobrze. Problemem są jednak przeciwnicy. Bardzo często przyjmują formę gąbek na pociski, szczególnie pielęgniarki. Powoduje to, że potrafimy wystrzelać się z amunicji na jednego potwora, a tych jest naprawdę sporo. Ilość punktów zdrowia wrogów oraz natężenie, w jakim pojawiali się takowi, zdenerwowała mnie do tego stopnia, iż w części „otherworld” szpitala, postanowiłem przełączyć grę na poziom łatwy. Patrząc na to, że w niedalekiej przyszłości miał nastąpić etap więzienny, gdzie przeciwników jest niesamowicie dużo, a na dodatek ich nie widać, uważam, że była to bardzo dobra decyzja.
Walki z maszkarami jest w tej grze po prostu za dużo, a niestety nie działa to tak jak w oryginale i omijać się jej po prostu nie da. Wygląda to trochę jakby Bloober bał się, że bez akcji tytuł może zostać źle odebrany, bądź znudzi graczy. Moim zdaniem jest wręcz przeciwnie. Mniejsza ilość przeciwników, wyszłaby tej grze na dobre. Szczególnie gdy do dyspozycji twórcy mają tak mocną historię. Ewentualnie twórcy mogliby pokusić się o zwiększoną siłę oraz punkty zdrowia potworów przy mniejszym ich natężeniu. W ten sposób walki byłoby mniej, ale starcia byłby ciekawsze.
Odświeżenie „medium” czy „well done”?

Czy poleciłbym wam Silent Hill 2 Remake? Zdecydowanie tak. Bloober Team wydał zadziwiająco dobrą grę. Osobiście byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tego projektu, albowiem nie wierzyłem w jego powodzenie. Polska firma udowodniła mi jednak, że się myliłem, powątpiewając w jej umiejętności i dostarczyła kawał naprawdę dobrego kodu, z niesamowitą historią, klimatem oraz prezentacją, który odrobinę kuleje przez nadmiar niepotrzebnej akcji.
| Plusy: – Niesamowita historia, – Świetny design miasta, – Ponury, mroczny i przerażający klimat, – Gra aktorska. | Minusy: – Spadki FPSów w późniejszej części gry, – Za dużo przeciwników. |
